29.06.2015

Rozdział 24



- Przepraszam, ale czy ja o czymś nie wiem Styles ? – Mój brat udawał poważnego, wiem to ponieważ, gdy zaczęłam się spotykać z Louisem też się tak zachowywał.
- Od wczoraj jestem z twoja siostrą. – Powiedział niezbyt pewnie przyciągając mnie do siebie ręką.
- Słuchaj no Styles. Mam tylko siostrę więc jeśli ją skrzywdzisz będziesz mieć do czynienia ze mną. Jasne ? – O matko tego to nawet ja się nie spodziewałam.
- Jasne, Liam. Twoja siostra jest wyjątkowa nie skrzywdzę jej, a przynajmniej nie specjalnie. – Brunet pocałował mnie w czoło, po czym usiedliśmy wszyscy do stołu. Siedziałam naprzeciwko Liama i obok Harrego. Przełam na jednego to na drugiego.
- Jakie masz plany wobec Hope ? – Mój brat przerwał ciszą panującą po między nami.
- Mówiłem już, że nie mam planów. Hope nie jest przygodą którą trzeba planować. – Chyba ani ja, ani Liam nie spodziewaliśmy się takiej odpowiedzi.
- Jesteś porządnym chłopakiem, cieszę się że moja siostra się z tobą spotyka. – Uśmiechnął się mój brat. W tym momencie pozwolił się nam spotykać. Chciałam coś powiedzieć, ale Angelika przyniosła nam kolację.
- Hope pamiętasz że 16 musimy być w Los Angeles, wykupiłaś tygodniową wycieczkę dla 6 osób, więc kogo zabierasz ? – Spojrzałam na bruneta biorąc łyka czerwonego wina.
- Cóż myślałam nad tym i jestem pewna że zabiorę Blue z Zaynem Ciebie, a ty pewnie weźmiesz Soph, bo wiem że chciałbyś ją zabrać no i zostało mi jedno miejsce. – Spojrzałam na Harrego, jeszcze nie wiedział o co mi chodzi, ale zaraz się dowie.
- Harry, skoro jesteśmy razem pojedziesz z nami ? – Bałam się jego odpowiedzi. Może nie chciał ze mną jechać.
- Z wielka przyjemnością kochanie. Przyda mi się trochę urlopu. W tym roku jeszcze nigdzie nie byłem. – Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Tak bardzo się cieszę że Louis mnie porwał, dzięki niemu poznałam Harrego.
- A powiesz mi chociaż o której mamy samolot ? – Liam się zaśmiał.
- Harry. Mamy własny samolot od wypadku rodziców. – Styles wyglądał jakby nie wierzył w to co usłyszał.
- No i fajnie. – Westchnął a ja wraz z moim bratem zaczęliśmy się śmiać.
Gdy skończyliśmy kolację siedzieliśmy w jadalni i rozmawialiśmy o pierdołach.
- Hope moi rodzice wraz z siostrą przyjadą w czwartek i bardzo chcą Cię poznać. Pójdziesz ze mną na tą kolację ? – O kurwa. Moja mina chyba mówiła sama za siebie.
- Kochanie spokojnie, moi rodzice nie gryzą, no a kiedyś będziesz musiała poznać swoich teściów. – Tak bardzo zabawne.
- To nie jest śmieszne Haroldzie. – Odezwałam się, Styles spojrzał się na mnie. Mina mu zrzedła.
- Czy ty właśnie nazwałaś mnie Haroldem ? – Zapytał jakby to nie było oczywiste.
- Owszem, a to za to że bawi Cię to że boje się spotkania z ,,teściami’’ – Nakreśliłam cudzysłów na ostatni wyraz.
- Nie będziesz wiedziała jacy są do póki sama ich nie poznasz. – Brunet pocałował mnie w czoło.
- Masz rację, pójdę. – Westchnęłam. Nie byłam do końca przekonana, ale czego nie robi się dla własnego chłopaka.
Resztę wieczoru spędziłam, a właściwie Harry i Liam spędzili na kłóceniu się przy meczu i piwie, ja tylko się z nich śmiałam.
- Hope a ty za kim jesteś Chelsea London czy Manchester United ? - Cóż jak byłam mała to oglądałam z tatą i Liamem mecze, wtedy wszyscy byliśmy za Chelsą. Tak kiedyś tam byli świetni gracze teraz trochę się zmieniło.
- Wiesz Harry przykro mi ale wolę Chelsę. – Liam zaczął się śmiać a Harry nie wiedział co powiedzieć.
- Jak możesz ? – Powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Harold przestań. – Powiedziałam ledwo łapiąc powietrze. Po licznych błaganiach Harry zdecydował się przestać, ponieważ się zmęczył.
- Najwyższy czas się zbierać. Jutro muszę iść do pracy. – Stwierdził Harry i wstał z kanapy. Wstałam zaraz za nim i odprowadziłam go do drzwi.
- Świetny wieczór Payne. Cudownie spędziłem z wami czas. – Uśmiechnął się zakładając kurtkę.
- Ja też. Liczę na więcej takich wieczorów. – Byłam zadowolona. Harry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Swoim językiem prosił o dostęp który od razu mu dałam. Zarzuciłam swoje ręce na szyję chłopaka oddając się pocałunkowi.
- Zupełnie jak w liceum. –Odwróciłam się i zobaczyłam mojego brata opartego o ścianę. Harry zaczął się śmiać.
- Dobranoc Hope. – Pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu.
- Doskonałe wyczucie czasu Payne. – powiedziałam do brata wymijając go.
- Tak, to rodzinne. –Skomentował na co się zaśmiałam.

NOTKA : Rozdział na początek wakacji ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz