Hope POV:
- Harry ? – Spojrzał w moją
stronę. Teraz albo nigdy.
- Też chcę spróbować. Może ty też
jesteś moją przyszłością. – Bałam się. Tak bardzo się bałam. Harry ruszył w
moją stronę, staną przede mną. Ujął moją twarz w swoje ręce i złączył nasze
usta w pocałunku. Nie był to długi pocałunek, ale był.
- Obiecuję, że postaram się z
całej siły aby cię uszczęśliwić. – jego oczy błyszczały jak nigdy dotąd.
- Po prostu bądź. – Pocałowałam
go. Chłopak się uśmiechnął.
- Twój miś. – Odezwał się i poszedł po misia. Oddał mi go
szczerząc się jak głupi do sera.
- Dobranoc Harry. – Pożegnałam
się.
- Dobranoc księżniczko. – Puścił
mi oczko i wsiadł do samochodu. Ja natomiast weszłam do domu. Mogę stwierdzić
że ten dzień jest początkiem czegoś nowego.
*****
Rano obudził mnie dzwoniący
telefon. Niechętnie się obudziłam i spojrzałam na wyświetlacz. To Harry.
- Tak ? – Mój poranny głos jest
strasznie dziwny.
- Dzień dobry kochanie. – O matko jego zachrypnięty głos z rana jest
bardzo seksowny.
- Harry czemu dzwonisz do mnie
tak wcześnie, jest niedziela.- Jestem zaskoczona, ale byliśmy parą, chyba ?
- Hope jest grubo po 12. – Mogłam
usłyszeć w jego głosie lekkie rozbawianie.
- Serio ? – Zerwałam się z łóżka.
Nie miałam pojęcia że spałam do południa.
- Tak. W każdym bądź razie
chciałem się przywitać z moją piękną dziewczyną i powiedzieć jej że Liam
zaprosił mnie dzisiaj na kolację. – Boże jak cudownie to brzmi.
- Świetnie, w takim razie do
wieczora. Pożegnałam się z chłopakiem i rozłączyłam się.
Poszłam do łazienki i wykonałam
swoją poranną toaletę czyli : prysznic, potrzeby fizjologiczne, mycie zębów,
makijaż i szczotkowanie włosów.
Wyszłam z łazienki i stanęłam
przed szafą ubrałam się luźno
ponieważ nie zamierzałam dziś nigdzie wychodzić.
Zeszłam do kuchni i zobaczyłam
Liama robiącego coś na laptopie.
- Dzień dobry braciszku. –
Podeszłam do brata i pocałowałam go w policzek.
- Dzień dobry. Jak się spało ? –
Zapytał zapisując jakiś plik.
- Bardzo dobrze. Czemu mi nie
powiedziałeś że Harry dzisiaj przychodzi do nas na kolacje ? – Usiadłam obok
niego i nagle nie wiem skąd w kuchni zjawiła się Angelika.
- Cóż chciałem zrobić ci
niespodziankę, ale Harry wszystko wygadał. – Zaśmiał się, a Angelika podała mi
kawę którą zawsze piję rano.
- Od kiedy ty mi robisz tego typu
niespodzianki ? – Zaśmiałam się tak samo jak mój brat.
- Za 30 minut będzie obiad. –
Poinformowała nas kobieta.
- Pamiętasz że w piątek jest
rozprawa ? – Zapytał na co przytaknęłam.
- Zobacz – Pokazał mi wiadomość
od sponsora na którego liczył, zgodził się zainwestować w nasze hotele.
- A co z restauracjami ? –
Zadałam pytanie mojemu bratu. Spojrzał na mnie i westchnął.
- Niektóre będą usuwane,
zostawimy te najbardziej dochodowe. Tak też będzie z hotelami. Sprzedamy te
najmniej dochodowe i wyjdziemy z tego
obronną ręką i dużo zyskamy. – Stwierdził.
- To ile tego będzie ? – Zadałam
pytanie gdy Angelika przyniosła nam obiad.
- 10 hoteli 3 w USA, 2 w Londynie,
2 w Australii, po jednej w Francji, Hiszpanii i Kanadzie. Natomiast restauracji
będzie osiem. 3 w USA, 2 w Londynie, 2 w Australii i jedna we Francji.
- Czyli o wiele mniej niż
wcześniej. – Powiedziałam krojąc mięso.
- Tak, ale zrozum one są
najbardziej dochodowe, a dużo na reszcie nie stracimy, wręcz zyskamy. –
Stwierdził zaczynając swój obiad.
- Przyda Ci się pomoc, prawda ? –
Napiłam się soku.
- Tak, a ty naprawdę chcesz się
zacząć uczyć ? – Był zdziwiony.
- Chciałam iść na prawo i zostać
prawnikiem, ale mogę iść na przedsiębiorczość i pomóc ci. Ty dla mnie już dużo
zrobiłeś, teraz czas na mnie. – On całe życie robił wszystko żeby mi pomóc,
teraz najwyższy czas na mnie.
- Wiesz że nie musisz. –
Uśmiechnął się.
- Ale chcę.
- Po skończonym obiedzie Liam poszedł
do biura, a ja zaczęłam pisać list do jednego ze sponsorów. Gdy skończyłam
sprawdziłam swoją pocztę i zobaczyłam nową wiadomość od Louisa.
,, Chciałbym Cię poinformować, że dnia 15 października jest rozprawa,
na której będę. A po rozprawie przyjdę do Ciebie zabrać swoje, a raczej nasze
rzeczy należące do mnie. Definitywnie się wyprowadzam. Louis xx ‘’
Nie mam pojęcia czemu w moich
oczach pojawiły się łzy. Mam wielkie wyrzuty sumienia, boże co ja najlepszego
zrobiłam. Wróciłam do pokoju lekko załamana, bo co jak co ale nadal go kocham.
Wiem że teraz jestem z Harrym i to on powinien być najważniejszy, ale jest mi
cholernie przykro. Nie powinnam tak postąpić, i w sumie on też nie.
Z tego całego rozmyślania
zasnęłam nie zważając na wczesną porę dnia.
- Hope – Usłyszałam bardzo ciepły
głos mojego brata. Otworzyłam zaspane
oczy i spojrzałam na niego.
- Wiesz że Harry właśnie
przyszedł ? – Zapytał, a raczej stwierdził. Dopiero po chwili uświadomiłam
sobie że dziś miał przyjść na kolację. Pokiwałam głową, brunet wyszedł z
mojego pokoju. Związałam włosy w niechlujnego koka i przejrzałam się w lustrze.
Wyglądałam zwyczajnie. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do jadalni. Weszłam
do pomieszczenia gdzie zobaczyłam dwóch rozmawiających ze sobą brunetów.
- Hope. – Zawołał Harry gdy tylko
mnie zobaczył, podszedł do mnie i pocałował mnie lekko w usta. Liam patrzył na
nas jak na 2 idiotów, ale to naprawdę musiało wyglądać komicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz