3.05.2015

Rozdział 8


Hope POV:
Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w cholernie przystojnego mężczyznę, który mnie uratował. Jeszcze w życiu nie widziałam tak niewyobrażalnie seksownego mężczyzny. Louis w porównaniu z Harrym, no właśnie po miedzy nimi nie ma porównania.
- A mówią że o między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka nić. – Zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam. Nie mogłam tego nie zrobić.
- Hope. – Usłyszałam głos wbiegającego mojego brata na salę.
- Liam – Uśmiechnęłam się, kiedy go zobaczyłam usiałam na łóżku, a w moich oczach pojawiły się łzy, tak dawno go nie widziałam. Przytulił mnie bardzo mocno.
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. – Wyszeptał, a ja się zaśmiałam.
- Wtedy pójdziesz do detektywa Stylesa i karzesz mu mnie poszukać, jestem pewna że znów mnie znajdzie. – powiedziałam zawstydzając mężczyznę, ale i tak wybladł bardzo przystojnie.
- Taka moja praca Hope, a teraz bardzo przepraszam, ale muszę wracać do biura. Liam jak coś to przyjdź wtedy ci wszystko wyjaśnię i pogadamy. – Pożegnali się a detektyw wyszedł. 
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem. – powiedział siadając na krześle
- Gdybym tylko miała jak do ciebie zadzwonić, na pewno bym to zrobiła, ale oni trzymali mnie zamkniętą najpierw w piwnicy, a gdy zobaczyli że mam gorączkę byłam na górze, cały czas zamknięta. – powiedziałam czując jak w moich oczach zbierają się łzy.
- Kto cię przetrzymywał ? – bardzo dobre pytanie braciszku.
- Kevin i Louis. – Powiedziałam, brunet nie wyglądał jak by mi wierzył.
- Louis ? Przecież on codziennie przychodził i pytał się czy coś wiadomo.
- On jest świetnym aktorem Liam, też się kiedyś nabrałam na jego grę.-  Tak Louis świetnie ściemnia, kiedyś posądzałam go o zdradę to zaczął się wykręcać, na całe szczęście mnie kochał i nie zrobił nic głupiego.
- Zabiję go. – Wymamrotał.
- Liam, daj spokój nie warto. Odpowie za to w sądzie. – Powiedziałam pewna siebie.
- pozwiesz go ? – Wyglądał jak bym powiedziała że kosmita jest za nim.
- Oczywiście że tak Liam, on mnie przetrzymywał miesiąc, przez niego mogłam zginąć. Więc nie pieprz mi tu. Co z tego że go kochałam i że byłam z nim zaręczona. Nie ujdzie mu to płazem. – Co on sobie w ogóle wyobrażał. To był najgorszy miesiąc w moim życiu.
- No a jak podziękujemy Haremu ? – przerwałam chwilę ciszy po między nami.
- Zapłacę mu 20 tysięcy. – To dużo, ale nie pozbędę się go tak szybko.
- Zaprośmy go na sobotnią imprezę charytatywną. – Uśmiechnęłam się.
- Podoba Ci się Harry, prawda ? – Szybki jest.
- Tak, a wydaję się miły no i nigdzie nie wyjeżdża. – Uśmiechnęłam się Harry wydaje się być inny niż reszta ludzi, w sumie nie wiem ile on ma lat ale nie może być starszy od mojego 25 letniego brata.
- Liam, ile Harry ma lat ? – Wyrwało mi się, a niech to szlag.
- 24 ale nie jestem pewny. – Spojrzałam na brata, był blady i miał wory pod oczami, ale wcale mu się nie dziwię. Też bym się o niego martwiła.
- Hope. – Usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki Blue. Wbiegła do sali a zaraz za nią Zayn.
- Tak bardzo się o ciebie martwiliśmy, nigdy więcej nas tak nie strasz. – przytuliła się do mnie, odwzajemniałam jej uścisk, ponieważ dawno jej nie widziałam.
- Dobrze tylko nie ściskaj mnie tak, bo mnie udusisz. – Powiedziałam do blondynki, a ta poluzowała uścisk.

Kolejny rozdział już we wtorek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz