30.04.2015

Rozdział 7

Byłem w swoim biurze i czekałem na policjantów, kiedy wreszcie dotarli, pojechaliśmy do znajomego Louisa, gdzie prawdopodobnie jest przetrzymywana Hope. Wysiadłem z auta i na początek poszedłem sam. Zapukałem grzecznie, nie musiałem długo czekać ponieważ w drzwiach ukazał mi się blondyn średniej wysokości.
- W czym mogę pomóc ? – Zapytał zaspanym głosem.
- Mam nakaz rewizji, więc przesuń się. – Wszedłem do mieszkania, w salonie ani w kuchni jej nie było, wszedłem na górę i sprawdziłem tam każde pomieszczenie, Weszłam do piwnicy, ale tam tez ani śladu, no Louis jesteś mądrzejszy niż się tego spodziewałem
- Widziałeś ją ? – pokazałem chłopakowi zdjęcie a on się zaśmiał
- Widziałem 4 miesiące temu kiedy się z nią widziałem. – powiedział.
- Kiedy dokładnie nie wiem, to było cztery miesiące temu, a teraz możecie już wyjść nie ma jej tu. – Powiedział od niechcenia, a ja tak czy owak musiałem opuścić jego dom. Mogłem się spodziewać że ją stąd zabierze, ale musiałem do niego jechać. Droga była szybka i kiedy dojechałem na miejsce, chciałem zapukać ale drzwi mi otworzył Louis.
- A dokąd się wybierasz ? – Zadałem chłopakowi pytanie, zmieszał się.
- Do kiosku, papierosy chciałem kupić. -  Stwierdził
- Zanim pójdziesz mam nakaz rewizji więc muszę przeszukać twoje mieszkanie. – Wszedłem do środka, Tomlinson chyba nie był zadowolony z tego. Byłem w salonie i kuchni wszedłem na dół ale w piwnicy tez jej nie było, Poszedłem na górę obeszłam wszystkie pokoje. Teraz miałem wejść do środka ale drzwi były zamknięte. Dobrze że miałem wsuwkę więc otworzyłem zamek. Na łóżku leżałam dziewczyna, a mianowicie Hope. Była blada jak trup i była przykryta kołdrą. Odkryłem ja delikatnie, ale nie widziałem żadnych śladów po molestowaniu czy jakimkolwiek znęcaniu się nad nią.
- Louis ? – Wymamrotała dziewczyna kucnąłem przed nią i sprawdziłem temperaturę, ale nie wskazywało na to że ma gorączkę.
- Już dobrze Hope, ze mną jesteś bezpieczna. – Wzięłam ją na ręce a brunetka otworzyła oczy ?
- Kim jesteś ? – Bąknęła pod nosem.
-Jestem Harry i zabieram Cię do domu. – Cóż w sumie to do szpitala, bo marnie wyglądasz.
- Kochałem ją, była dla mnie wszystkim, ale zostawiła mnie i złamała mi serce. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, ja po prostu chciałem ja mieć dla siebie już na zawsze. – Louis był zdruzgotany, może i chciał dobrze, ale to nie jest rozwiązanie.
- Pojedziesz z chłopakami na przesłuchanie do komisariatu, a ja zawiozę ją do szpitala. – Chłopak przytaknął, wiec zabrał się z policją. Ja zaś położyłem dziewczynę na tylnym siedzeniu mojego samochodu i ruszyłem prosto do szpitala. W między czasie zadzwoniłem do Liama.
- Słucham ?- W jego głosie było można wyczuć obawę o złe wieści w końcu od miesiąc piszą w gazetach że zaginęła córka miliarderów.
- Mam dobre wieści. – Powiedziałem do chłopaka.
- Naprawdę. Jakie ? – Mogłem usłyszeć jak się niecierpliwi.
- Znalazłem ją, a teraz jadę do szpitala centralnego w Londynie. – Uśmiechnąłem się mówiąc to.
- Co jej się stało ? – Mogłem usłyszeć że już śpieszy się do wyjścia.
- Jest wycieńczona ale wyjdzie z tego, zobaczymy się na miejscu. – Rozłączyłem się.
******
Dziewczyna leżała na Sali była już podłączona do całej aparatury, była odwodniona i zmizerniała od nie jedzenia. Siedziałem na krześle czekając na Liama, a w tym czasie mogłem zobaczyć jak dziewczyna śpi, wygląda naprawdę pięknie.
- Gdzie ja jestem ? – Zapytała tak cicho że Ledo ją usłyszałem.
- W szpitalu. – Poinformowałem dziewczynę, poprawiając się na krzesełku, farbowana brunetka spojrzała w moją stronę i najwidoczniej się zdziwiła moją obecnością.
- Kim jesteś ? – Zapytała, mimo że już jej się przedstawiłem zrobię to ponownie.
- Jestem detektyw Harry Styles. Twój brat zlecił mi ciebie odszukać. Twój były narzeczony jest bardzo mądry.
- Chyba raczej idiotycznie głupi, skoro mnie uprowadził. Nienawidzę go. – Powiedziała już pewniej.
- A mówią że po między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka nić. – Zaśmiałem się, a dziewczyna uśmiechnęła się.

Kochani kolejny rozdział już w niedziele ;)

1 komentarz: