Liam POV:
Próbowałem się skupić na pracy,
ale odkąd Hope zaginęła nie potrafię robić nic innego niż tylko myśleć czy nic
jej się nie stało. W tamtym roku już straciłem rodziców, nie chcę i w tym roku
stracić siostry. To jedyna bliska osoba która mi została. Mój personel mnie
pocieszał, a nawet martwił, ponieważ jesteśmy jak ich rodzina i niektórzy
pracują u nas odkąd tylko pamiętam. Usłyszałem pukanie do mojego biura, które
miałem w naszym domu.
- Proszę. – Odpowiedziałem.
Kobieta w podeszłym wieku nasz gosposia pani Angelika wychyliła głowę za drzwi.
- Panna Madison i pan Malik
przyszli. Czekają w salonie. – Poinformowała mnie, czekając na odpowiedź.
- Już do nich idę. – Powiedziałem
a kobieta zniknęła. Wziąłem swój telefon i wyszedłem z biura.
Gdy dotarłem do salonu nasi
przyjaciele siedzieli przy stole.
- Cześć. – Powiedziałem do nich.
Oboje stali z Zanem podałem sobie ręce a Blue pocałowałem w policzek
- Były jakieś wieści ? – Zapytał
mulat. Pokiwałem przecząco głowa.
- Louis pojechał na przesłuchanie
do Stylesa. Mam nadzieje że to jakoś pomoże. – Powiedziałem. Wszyscy jesteśmy
załamani.
- Louis też ma ciężko. Biedaczek
załamał się po jej zniknięciu. – Odezwała się Blue. Dziewczyna jest w wieku
mojej siostry i znają się od piaskownicy, razem się wychowały, więc są dla
siebie jak siostry.
- Powiedział że po treningu
przyjdzie. – Było mi szkoda Louisa, lubiłem go tym bardziej że był dobry dla
Hope. Kochali się i zawsze razem z mamą stawaliśmy w ich obronie przed ojcem.
Nie rozumiem czemu z nim zerwała, bardzo się kochali. Powinni teraz ustalać
datę ślubu, a nie być z połamanymi sercami tym bardziej że moja malutka
ukochana siostrzyczka zaginęła.
- Będzie dobrze. Hope się
odnajdzie. Jestem pewny że sama znajdzie sposób na to aby się wydostać stamtąd
gdziekolwiek teraz jest. – Zayn był chłopakiem Blue od dwóch lat. Jest
naprawdę świetnym facetem i tylko młodszym ode mnie o dwa lata. Widać ze się
kochają a Zayn nie pozwoli jej tak szybko odejść.
- Chciałbym, aby się odnalazła i
nareszcie była z nami. – Teraz wszystkie nadzieje pokładam w Harrym.
Hope POV :
Obudziłam się z okropnym bólem
głowy. Nie jadłam nic od momentu w którym się tu znalazłam czyli 4 dni. Było mi
zimno, a od wczoraj w Londynie pada i jest chłodno. Od wczoraj wymiotuję, i
czuję że mam gorączkę. Tak bardzo chce mi się płakać. Nikt mnie nie słyszy i
nikt nie chce mi pomóc. Czułam się jak szmata a nawet jeszcze gorzej.
Usłyszałam jak ktoś schodzi. Szybko się okazało że to Kevin.
- Boże Hope jak ty wyglądasz.-
Podszedł do mnie i sprawdził czy nie jestem rozpalona.
- Kobieto nic nie chcesz jeść,
masz gorączkę i wyglądasz okropnie. – Gadał, ale ja się nic nie odezwałam.
Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zabrał mnie na pierwsze piętro.
Położył mnie na łóżku wyszedł z pokoju zamykając mnie na klucz. Nie byłam
wstanie się ruszyć ani myśleć normalnie. Nie wiem ile czasu minęło, ale wrócił
Kevin i przyniósł mi ubrania na zmianę, tabletkę oraz ciepły ręcznik.
- Jesteś wstanie się sama ubrać ?
– Zapytał a ja lekko pokiwałam głową że nie. Blondyn westchnął.
- Prześpij się, jak Louis wróci
to cię wykąpie i przebierze, a teraz weź tabletkę, to zbije twoją gorączkę. –
Podał mi lek więc połknęłam go i wyszedł z mojego pokoju, a ja oddałam się
krainie snów, czyli miejscu gdzie mogę odpocząć.
NOTKA : Kochani kolejny rozdział jutro. Mam nadzieje że się podoba ;)
Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuń