- Przepraszam, ale czy ja o czymś
nie wiem Styles ? – Mój brat udawał poważnego, wiem to ponieważ, gdy zaczęłam
się spotykać z Louisem też się tak zachowywał.
- Od wczoraj jestem z twoja
siostrą. – Powiedział niezbyt pewnie przyciągając mnie do siebie ręką.
- Słuchaj no Styles. Mam tylko
siostrę więc jeśli ją skrzywdzisz będziesz mieć do czynienia ze mną. Jasne ? –
O matko tego to nawet ja się nie spodziewałam.
- Jasne, Liam. Twoja siostra jest
wyjątkowa nie skrzywdzę jej, a przynajmniej nie specjalnie. – Brunet pocałował
mnie w czoło, po czym usiedliśmy wszyscy do stołu. Siedziałam naprzeciwko Liama
i obok Harrego. Przełam na jednego to na drugiego.
- Jakie masz plany wobec Hope ? –
Mój brat przerwał ciszą panującą po między nami.
- Mówiłem już, że nie mam planów.
Hope nie jest przygodą którą trzeba planować. – Chyba ani ja, ani Liam nie
spodziewaliśmy się takiej odpowiedzi.
- Jesteś porządnym chłopakiem,
cieszę się że moja siostra się z tobą spotyka. – Uśmiechnął się mój brat. W tym
momencie pozwolił się nam spotykać. Chciałam coś powiedzieć, ale Angelika
przyniosła nam kolację.
- Hope pamiętasz że 16 musimy być
w Los Angeles, wykupiłaś tygodniową wycieczkę dla 6 osób, więc kogo zabierasz ?
– Spojrzałam na bruneta biorąc łyka czerwonego wina.
- Cóż myślałam nad tym i jestem
pewna że zabiorę Blue z Zaynem Ciebie, a ty pewnie weźmiesz Soph, bo wiem że
chciałbyś ją zabrać no i zostało mi jedno miejsce. – Spojrzałam na Harrego,
jeszcze nie wiedział o co mi chodzi, ale zaraz się dowie.
- Harry, skoro jesteśmy razem
pojedziesz z nami ? – Bałam się jego odpowiedzi. Może nie chciał ze mną jechać.
- Z wielka przyjemnością
kochanie. Przyda mi się trochę urlopu. W tym roku jeszcze nigdzie nie byłem. –
Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Tak bardzo się cieszę że Louis mnie
porwał, dzięki niemu poznałam Harrego.
- A powiesz mi chociaż o której
mamy samolot ? – Liam się zaśmiał.
- Harry. Mamy własny samolot od
wypadku rodziców. – Styles wyglądał jakby nie wierzył w to co usłyszał.
- No i fajnie. – Westchnął a ja
wraz z moim bratem zaczęliśmy się śmiać.
Gdy skończyliśmy kolację
siedzieliśmy w jadalni i rozmawialiśmy o pierdołach.
- Hope moi rodzice wraz z siostrą
przyjadą w czwartek i bardzo chcą Cię poznać. Pójdziesz ze mną na tą kolację ?
– O kurwa. Moja mina chyba mówiła sama za siebie.
- Kochanie spokojnie, moi rodzice
nie gryzą, no a kiedyś będziesz musiała poznać swoich teściów. – Tak bardzo
zabawne.
- To nie jest śmieszne Haroldzie.
– Odezwałam się, Styles spojrzał się na mnie. Mina mu zrzedła.
- Czy ty właśnie nazwałaś mnie
Haroldem ? – Zapytał jakby to nie było oczywiste.
- Owszem, a to za to że bawi Cię
to że boje się spotkania z ,,teściami’’ – Nakreśliłam cudzysłów na ostatni
wyraz.
- Nie będziesz wiedziała jacy są
do póki sama ich nie poznasz. – Brunet pocałował mnie w czoło.
- Masz rację, pójdę. –
Westchnęłam. Nie byłam do końca przekonana, ale czego nie robi się dla własnego
chłopaka.
Resztę wieczoru spędziłam, a
właściwie Harry i Liam spędzili na kłóceniu się przy meczu i piwie, ja tylko
się z nich śmiałam.
- Hope a ty za kim jesteś Chelsea
London czy Manchester United ? - Cóż jak byłam mała to oglądałam z tatą i Liamem
mecze, wtedy wszyscy byliśmy za Chelsą.
Tak kiedyś tam byli świetni gracze teraz trochę się zmieniło.
- Wiesz Harry przykro mi ale wolę
Chelsę. – Liam zaczął się śmiać a Harry nie wiedział co powiedzieć.
- Jak możesz ? – Powiedział i
zaczął mnie łaskotać.
- Harold przestań. – Powiedziałam
ledwo łapiąc powietrze. Po licznych błaganiach Harry zdecydował się przestać,
ponieważ się zmęczył.
- Najwyższy czas się zbierać.
Jutro muszę iść do pracy. – Stwierdził Harry i wstał z kanapy. Wstałam zaraz za
nim i odprowadziłam go do drzwi.
- Świetny wieczór Payne. Cudownie
spędziłem z wami czas. – Uśmiechnął się zakładając kurtkę.
- Ja też. Liczę na więcej takich
wieczorów. – Byłam zadowolona. Harry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze
usta w delikatnym pocałunku. Swoim językiem prosił o dostęp który od razu mu
dałam. Zarzuciłam swoje ręce na szyję chłopaka oddając się pocałunkowi.
- Zupełnie jak w liceum.
–Odwróciłam się i zobaczyłam mojego brata opartego o ścianę. Harry zaczął się
śmiać.
- Dobranoc Hope. – Pocałował mnie
w policzek i wyszedł z domu.
- Doskonałe wyczucie czasu Payne.
– powiedziałam do brata wymijając go.
- Tak, to rodzinne. –Skomentował
na co się zaśmiałam.
NOTKA : Rozdział na początek wakacji ;D