28.04.2015

Rozdział 6



* Miesiąc później*

Harry POV :
Od miesiąca próbuję odnaleźć Hope, ale jak na razie bez skutecznie. Staram się jak mogę ale nie mam żadnej poszlaki która by mi jakoś pomogła, śledziłem wszystkich, Liama, Blue, jej chłopaka Zayna. Dziś wychodzę za Louisem. Wyszedłem z biura jak burza, żeby dojechać na jego trening. Na całe szczęście dojechałem na czas, w tym samym czasie Louis wsiadł do swojego samochodu. Ruszyłem za nim, jechał na obrzeża Londynu, jak się domyślam albo do siebie, albo do Payna. Moje przeczucia mnie nie myliły bo przyjechał do posiadłości Liama. Wyszedł z auta i wszedł do domu. Siedział tam z dobrą godzinę, ale to chyba normalne, że rozmawiają o Hope i starają się coś ustalić.
Gdy wyjechał pojechałem za nim. Dojechaliśmy na Evenlay Road gdzie mieszka Tomlinson. Z tego co mogłem zobaczyć, wziął prysznic, zrobił sobie obiad i przebrał się. W ciągu tych dwóch godzin zrobił dość dużo. Przysypiałem kiedy usłyszałem ryk silnika, ogarnąłem się i postanowiłem pojechać. Jechał wolno. Po drodze wstąpił do starbucksa i kupił 3 porcje jedzenia i kawy. Jechał w nieznanym mi kierunku. Pojechała na obrzeża Londynu jakieś 20 minut drogi od Tomlinsona. Wysiadł z samochodu wraz z jedzeniem które kupił. Wszedł do salonu bo światło się zapaliło. Wziąłem lornetkę i zobaczyłem że rozmawia z jakimś mężczyzną. Mogę się domyślać że to ktoś znajomy. Wyszli z salonu i zniknęli gdzieś. Wyszedłem z samochodu i poszedłem na tyły mieszkania, Światło się paliło na pierwszym piętrze, ale były pozasłaniane okna więc nie wiem kto dokładnie tam był. Wiem tyle że była tam dziewczyna w kitce niższa od chłopaka z którym najwyraźniej się kłóciła. Nie wiedziałem że Louis się z kimś spotyka, myślałem że kocha Hope. O kurwa a co jeśli to ona, zadzwonię do Louisa może odbierze i wtedy się dowiem. Wziąłem telefon i wróciłem do samochodu. Wybrałem jego numer, odebrał po dwóch sygnałach.
- Słucham. – Był zdenerwowany lub speszony.
- Chciałem tylko powiedzieć że dzwoniłem do Liama i jeszcze nic takiego nie znalazłem. – Wymamrotałem. Nagle usłyszałem walenie w drzwi.
- Louis idioto wypuść mnie stąd. – Czy to Hope ?
- Zamknij się kobieto prowadzę rozmowę. – Wrzasnął.
- Ratunku – Dziewczyna krzyczała a ja usłyszałem jak Louis klnie coś pod nosem.
- Przepraszam to moja przyjaciółka. – Kłamiesz, wiem że tak.
- Rozumiem, jak coś będziemy w kontakcie. – Powiedziałem do chłopaka na co przytaknął i się rozłączył. No i sprawa rozwiązana teraz tylko muszę rano przyjechać z moimi ludźmi i zabrać stąd dziewczynę. Taki wielce zakochany, a porywa własną dziewczyną to bez sensu, nie daj boże on ja tam molestował lub coś. Zabije skurwysyna. Zaraz po tym zdenerwowany Louis wyszedł z mieszkania i pojechał. Pojechałem za nim, ale wrócił do swojego domu i a ja minąłem go i pojechałem do siebie.
Gdy robiłem kolację zadzwoniłem do kilku moich znajomych policjantów z którymi współpracowałem zgodzili się zrobić jutro akcję. Nie dzwoniłem jeszcze do Liama bo nie chcę robić mu złudnej nadziei bo w sumie nie jestem pewny czy to ona na sto procent.
Byłem strasznie zmęczony, więc położyłem się spać. Rano musiałem być perfekcyjny, aby wszystko było idealnie.


Kochani kolejny rozdział w czwartek na dobry początek weekendu majowego

1 komentarz: