30.04.2015

Rozdział 7

Byłem w swoim biurze i czekałem na policjantów, kiedy wreszcie dotarli, pojechaliśmy do znajomego Louisa, gdzie prawdopodobnie jest przetrzymywana Hope. Wysiadłem z auta i na początek poszedłem sam. Zapukałem grzecznie, nie musiałem długo czekać ponieważ w drzwiach ukazał mi się blondyn średniej wysokości.
- W czym mogę pomóc ? – Zapytał zaspanym głosem.
- Mam nakaz rewizji, więc przesuń się. – Wszedłem do mieszkania, w salonie ani w kuchni jej nie było, wszedłem na górę i sprawdziłem tam każde pomieszczenie, Weszłam do piwnicy, ale tam tez ani śladu, no Louis jesteś mądrzejszy niż się tego spodziewałem
- Widziałeś ją ? – pokazałem chłopakowi zdjęcie a on się zaśmiał
- Widziałem 4 miesiące temu kiedy się z nią widziałem. – powiedział.
- Kiedy dokładnie nie wiem, to było cztery miesiące temu, a teraz możecie już wyjść nie ma jej tu. – Powiedział od niechcenia, a ja tak czy owak musiałem opuścić jego dom. Mogłem się spodziewać że ją stąd zabierze, ale musiałem do niego jechać. Droga była szybka i kiedy dojechałem na miejsce, chciałem zapukać ale drzwi mi otworzył Louis.
- A dokąd się wybierasz ? – Zadałem chłopakowi pytanie, zmieszał się.
- Do kiosku, papierosy chciałem kupić. -  Stwierdził
- Zanim pójdziesz mam nakaz rewizji więc muszę przeszukać twoje mieszkanie. – Wszedłem do środka, Tomlinson chyba nie był zadowolony z tego. Byłem w salonie i kuchni wszedłem na dół ale w piwnicy tez jej nie było, Poszedłem na górę obeszłam wszystkie pokoje. Teraz miałem wejść do środka ale drzwi były zamknięte. Dobrze że miałem wsuwkę więc otworzyłem zamek. Na łóżku leżałam dziewczyna, a mianowicie Hope. Była blada jak trup i była przykryta kołdrą. Odkryłem ja delikatnie, ale nie widziałem żadnych śladów po molestowaniu czy jakimkolwiek znęcaniu się nad nią.
- Louis ? – Wymamrotała dziewczyna kucnąłem przed nią i sprawdziłem temperaturę, ale nie wskazywało na to że ma gorączkę.
- Już dobrze Hope, ze mną jesteś bezpieczna. – Wzięłam ją na ręce a brunetka otworzyła oczy ?
- Kim jesteś ? – Bąknęła pod nosem.
-Jestem Harry i zabieram Cię do domu. – Cóż w sumie to do szpitala, bo marnie wyglądasz.
- Kochałem ją, była dla mnie wszystkim, ale zostawiła mnie i złamała mi serce. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, ja po prostu chciałem ja mieć dla siebie już na zawsze. – Louis był zdruzgotany, może i chciał dobrze, ale to nie jest rozwiązanie.
- Pojedziesz z chłopakami na przesłuchanie do komisariatu, a ja zawiozę ją do szpitala. – Chłopak przytaknął, wiec zabrał się z policją. Ja zaś położyłem dziewczynę na tylnym siedzeniu mojego samochodu i ruszyłem prosto do szpitala. W między czasie zadzwoniłem do Liama.
- Słucham ?- W jego głosie było można wyczuć obawę o złe wieści w końcu od miesiąc piszą w gazetach że zaginęła córka miliarderów.
- Mam dobre wieści. – Powiedziałem do chłopaka.
- Naprawdę. Jakie ? – Mogłem usłyszeć jak się niecierpliwi.
- Znalazłem ją, a teraz jadę do szpitala centralnego w Londynie. – Uśmiechnąłem się mówiąc to.
- Co jej się stało ? – Mogłem usłyszeć że już śpieszy się do wyjścia.
- Jest wycieńczona ale wyjdzie z tego, zobaczymy się na miejscu. – Rozłączyłem się.
******
Dziewczyna leżała na Sali była już podłączona do całej aparatury, była odwodniona i zmizerniała od nie jedzenia. Siedziałem na krześle czekając na Liama, a w tym czasie mogłem zobaczyć jak dziewczyna śpi, wygląda naprawdę pięknie.
- Gdzie ja jestem ? – Zapytała tak cicho że Ledo ją usłyszałem.
- W szpitalu. – Poinformowałem dziewczynę, poprawiając się na krzesełku, farbowana brunetka spojrzała w moją stronę i najwidoczniej się zdziwiła moją obecnością.
- Kim jesteś ? – Zapytała, mimo że już jej się przedstawiłem zrobię to ponownie.
- Jestem detektyw Harry Styles. Twój brat zlecił mi ciebie odszukać. Twój były narzeczony jest bardzo mądry.
- Chyba raczej idiotycznie głupi, skoro mnie uprowadził. Nienawidzę go. – Powiedziała już pewniej.
- A mówią że po między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka nić. – Zaśmiałem się, a dziewczyna uśmiechnęła się.

Kochani kolejny rozdział już w niedziele ;)

28.04.2015

Rozdział 6



* Miesiąc później*

Harry POV :
Od miesiąca próbuję odnaleźć Hope, ale jak na razie bez skutecznie. Staram się jak mogę ale nie mam żadnej poszlaki która by mi jakoś pomogła, śledziłem wszystkich, Liama, Blue, jej chłopaka Zayna. Dziś wychodzę za Louisem. Wyszedłem z biura jak burza, żeby dojechać na jego trening. Na całe szczęście dojechałem na czas, w tym samym czasie Louis wsiadł do swojego samochodu. Ruszyłem za nim, jechał na obrzeża Londynu, jak się domyślam albo do siebie, albo do Payna. Moje przeczucia mnie nie myliły bo przyjechał do posiadłości Liama. Wyszedł z auta i wszedł do domu. Siedział tam z dobrą godzinę, ale to chyba normalne, że rozmawiają o Hope i starają się coś ustalić.
Gdy wyjechał pojechałem za nim. Dojechaliśmy na Evenlay Road gdzie mieszka Tomlinson. Z tego co mogłem zobaczyć, wziął prysznic, zrobił sobie obiad i przebrał się. W ciągu tych dwóch godzin zrobił dość dużo. Przysypiałem kiedy usłyszałem ryk silnika, ogarnąłem się i postanowiłem pojechać. Jechał wolno. Po drodze wstąpił do starbucksa i kupił 3 porcje jedzenia i kawy. Jechał w nieznanym mi kierunku. Pojechała na obrzeża Londynu jakieś 20 minut drogi od Tomlinsona. Wysiadł z samochodu wraz z jedzeniem które kupił. Wszedł do salonu bo światło się zapaliło. Wziąłem lornetkę i zobaczyłem że rozmawia z jakimś mężczyzną. Mogę się domyślać że to ktoś znajomy. Wyszli z salonu i zniknęli gdzieś. Wyszedłem z samochodu i poszedłem na tyły mieszkania, Światło się paliło na pierwszym piętrze, ale były pozasłaniane okna więc nie wiem kto dokładnie tam był. Wiem tyle że była tam dziewczyna w kitce niższa od chłopaka z którym najwyraźniej się kłóciła. Nie wiedziałem że Louis się z kimś spotyka, myślałem że kocha Hope. O kurwa a co jeśli to ona, zadzwonię do Louisa może odbierze i wtedy się dowiem. Wziąłem telefon i wróciłem do samochodu. Wybrałem jego numer, odebrał po dwóch sygnałach.
- Słucham. – Był zdenerwowany lub speszony.
- Chciałem tylko powiedzieć że dzwoniłem do Liama i jeszcze nic takiego nie znalazłem. – Wymamrotałem. Nagle usłyszałem walenie w drzwi.
- Louis idioto wypuść mnie stąd. – Czy to Hope ?
- Zamknij się kobieto prowadzę rozmowę. – Wrzasnął.
- Ratunku – Dziewczyna krzyczała a ja usłyszałem jak Louis klnie coś pod nosem.
- Przepraszam to moja przyjaciółka. – Kłamiesz, wiem że tak.
- Rozumiem, jak coś będziemy w kontakcie. – Powiedziałem do chłopaka na co przytaknął i się rozłączył. No i sprawa rozwiązana teraz tylko muszę rano przyjechać z moimi ludźmi i zabrać stąd dziewczynę. Taki wielce zakochany, a porywa własną dziewczyną to bez sensu, nie daj boże on ja tam molestował lub coś. Zabije skurwysyna. Zaraz po tym zdenerwowany Louis wyszedł z mieszkania i pojechał. Pojechałem za nim, ale wrócił do swojego domu i a ja minąłem go i pojechałem do siebie.
Gdy robiłem kolację zadzwoniłem do kilku moich znajomych policjantów z którymi współpracowałem zgodzili się zrobić jutro akcję. Nie dzwoniłem jeszcze do Liama bo nie chcę robić mu złudnej nadziei bo w sumie nie jestem pewny czy to ona na sto procent.
Byłem strasznie zmęczony, więc położyłem się spać. Rano musiałem być perfekcyjny, aby wszystko było idealnie.


Kochani kolejny rozdział w czwartek na dobry początek weekendu majowego

26.04.2015

Rozdział 5



Louis POV:
Przyjechałem do Kevina, aby zobaczyć się z Hope. Wszedłem do domu, a z kuchni wyszedł mój przyjaciel.
- Louis nie jest z nią za dobrze. – Był wystraszony, tak samo jak i ja. Odkąd tu przyjechała mój przyjaciel powiedział że nic nie zjadła.
- Co jej jest ? – Zapytałem
- Ma wysoką gorączkę i nie wygląda najlepiej. – Podał mi kluczyk które wziąłem. Poszedłem na górę do dziewczyny. Wszedłem do środka, leżała.
- Jak się czujesz kochanie ? – Zapytałem dziewczyny, bardzo się o nią martwię.
- Nie powinno cię to interesować. – Odpyskowała. Mogłem zobaczyć że jest rozpalona.
- Ale interesuje. – Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki.
- Co ty robisz ? – Krzyknęła. Kiedy zacząłem ją rozbierać.
- Chce cię umyć. A sama nie jesteś wstanie tego zrobić. – Próbowałem jej przetłumaczyć, że powinna to zrobić. Ciepła kąpiel dobrze jej zrobi.
- Ale ja nie chcę, żebyś mnie kąpał a tym bardziej rozbierał. – Była zła, ale ja chcę dla niej jak najlepiej.
- Kochanie, ale to nie tak że nie widziałem cię nagiej. Wiec pozwól mi się wykąpać. – Wiem że nie ma argumentu na to co powiedziałem, bo nie raz spaliśmy ze sobą i nie raz wiła się pode mną z przyjemności jaką jej dawałem.
- Dobra ale, streszczaj się. – Powiedziała zezłoszczona, wiedziałem że się zgodzi.
Gdy rozebrałem dziewczynę włożyłem ją do wanny. Umyłem każdy cal jej pięknego ciała. Jest piękna i w dodatku cała moja. Skończyłem, wytarłem dziewczynę i założyłem jej czyste i suche ubrania. Zaniosłem ją  powrotem do pokoju.
- Chcę wrócić do domu. – Powiedziała stanowczo.
- Wiem że chcesz, gdybyś ze mną nie zerwała nadal byś tam była. – Odpowiedziałem szorstko.
-  Więzienie mnie w domu nic ci nie da. To nie sprawi że zmienię zdanie o powrocie do Ciebie. – Odwróciła się plecami w moją stronę, zawsze się słodko zachowuje kiedy jest na mnie obrażona.
- Da ci nauczkę, na przyszłość, aby się mną nie bawić. – prychnąłem.
- Co ci to da Louis ? – Spojrzała kiedy miałem wyjść z pokoju. Czy ona musi być taka niemożliwa ?
- Mi nic, to nawet nie wyleczy mojego złamanego serca, ale ty poczujesz się choć w połowie tak jak ja. – Było mi przykro że tak muszę się do niej zwracać ale ona nie daje mi wyboru. Kocham ją, niestety wiem że gram na czas. Ona już do mnie nie wróci, ale nie wiem co mam już robić. Schodząc na dół spojrzałem na moją tapetę. To moje ulubione zdjęcie jakie zrobili nam paparazzi. To było gdy wracaliśmy z przyjęcia zaręczynowego. Oboje wtedy byliśmy cholernie szczęśliwi, szkoda że już tak nie jest. Wszystko spieprzyłem.
- I jak wszystko ok. ? – Kevin wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Umyłem ja i przebrałem, Zobaczymy jak będzie się czuła jutro. – Przyjadę mniej więcej o tej porze. – powiedziałem do przyjaciela który odprowadził mnie do drzwi.
- Jasne, trzymaj się stary. – Poklepał mnie po ramieniu a ja wyszedłem z mieszkania blondyna.

Tak się zapowiada 5 rozdział komentujcie bo nie wiem czy się podoba ;)

24.04.2015

Rzodział 4


Liam POV:
Próbowałem się skupić na pracy, ale odkąd Hope zaginęła nie potrafię robić nic innego niż tylko myśleć czy nic jej się nie stało. W tamtym roku już straciłem rodziców, nie chcę i w tym roku stracić siostry. To jedyna bliska osoba która mi została. Mój personel mnie pocieszał, a nawet martwił, ponieważ jesteśmy jak ich rodzina i niektórzy pracują u nas odkąd tylko pamiętam. Usłyszałem pukanie do mojego biura, które miałem w naszym domu.
- Proszę. – Odpowiedziałem. Kobieta w podeszłym wieku nasz gosposia pani Angelika wychyliła głowę za drzwi.
- Panna Madison i pan Malik przyszli. Czekają w salonie. – Poinformowała mnie, czekając na odpowiedź.
- Już do nich idę. – Powiedziałem a kobieta zniknęła. Wziąłem swój telefon i wyszedłem z biura.
Gdy dotarłem do salonu nasi przyjaciele siedzieli przy stole.
- Cześć. – Powiedziałem do nich. Oboje stali z Zanem podałem sobie ręce a Blue pocałowałem w policzek
- Były jakieś wieści ? – Zapytał mulat. Pokiwałem przecząco głowa.
- Louis pojechał na przesłuchanie do Stylesa. Mam nadzieje że to jakoś pomoże. – Powiedziałem. Wszyscy jesteśmy załamani.
- Louis też ma ciężko. Biedaczek załamał się po jej zniknięciu. – Odezwała się Blue. Dziewczyna jest w wieku mojej siostry i znają się od piaskownicy, razem się wychowały, więc są dla siebie jak siostry.
- Powiedział że po treningu przyjdzie. – Było mi szkoda Louisa, lubiłem go tym bardziej że był dobry dla Hope. Kochali się i zawsze razem z mamą stawaliśmy w ich obronie przed ojcem. Nie rozumiem czemu z nim zerwała, bardzo się kochali. Powinni teraz ustalać datę ślubu, a nie być z połamanymi sercami tym bardziej że moja malutka ukochana siostrzyczka zaginęła.
- Będzie dobrze. Hope się odnajdzie. Jestem pewny że sama znajdzie sposób na to aby się wydostać stamtąd gdziekolwiek teraz jest. – Zayn był chłopakiem Blue od dwóch lat. Jest naprawdę świetnym facetem i tylko młodszym ode mnie o dwa lata. Widać ze się kochają a Zayn nie pozwoli jej tak szybko odejść.
- Chciałbym, aby się odnalazła i nareszcie była z nami. – Teraz wszystkie nadzieje pokładam w Harrym.

Hope POV :
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie jadłam nic od momentu w którym się tu znalazłam czyli 4 dni. Było mi zimno, a od wczoraj w Londynie pada i jest chłodno. Od wczoraj wymiotuję, i czuję że mam gorączkę. Tak bardzo chce mi się płakać. Nikt mnie nie słyszy i nikt nie chce mi pomóc. Czułam się jak szmata a nawet jeszcze gorzej. Usłyszałam jak ktoś schodzi. Szybko się okazało że to Kevin.
- Boże Hope jak ty wyglądasz.- Podszedł do mnie i sprawdził czy nie jestem rozpalona.
- Kobieto nic nie chcesz jeść, masz gorączkę i wyglądasz okropnie. – Gadał, ale ja się nic nie odezwałam. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zabrał mnie na pierwsze piętro. Położył mnie na łóżku wyszedł z pokoju zamykając mnie na klucz. Nie byłam wstanie się ruszyć ani myśleć normalnie. Nie wiem ile czasu minęło, ale wrócił Kevin i przyniósł mi ubrania na zmianę, tabletkę oraz ciepły ręcznik.
- Jesteś wstanie się sama ubrać ? – Zapytał a ja lekko pokiwałam głową że nie. Blondyn westchnął.
- Prześpij się, jak Louis wróci to cię wykąpie i przebierze, a teraz weź tabletkę, to zbije twoją gorączkę. – Podał mi lek więc połknęłam go i wyszedł z mojego pokoju, a ja oddałam się krainie snów, czyli miejscu gdzie mogę odpocząć.

NOTKA : Kochani kolejny rozdział jutro. Mam nadzieje że się podoba ;)

21.04.2015

Rozdział 3



Louis POV:
Właśnie zadzwonił do mnie Liam i powiedział mi że detektyw Styles chce ze mną porozmawiać. Więc wyszedłem ze swojego domu i skierowałem się pod podany adres. Wiem że jak na razie jestem bezpieczny, a Kevin będzie mnie krył. Kocham ją i chcę mieć Hope tylko dla siebie. To nie moja wina że jestem koszykarzem i bardzo rzadko bywam w domu. To nie jest powód żeby ze mną zrywać. A skoro nie chce być ze mną dobrowolnie, muszę ja do tego zmusić.
Wysiadłem z mojego mustanga i poszedłem do wejścia. W rogu zobaczyłem starszą kobietę która najprawdopodobniej jest recepcjonistką.
- Przepraszam na którym piętrze jest buro detektywa Stylesa ? – Uśmiechnąłem się ciepło, gdy kobieta na mnie spojrzała.
- 15 piętro. – Odpowiedziała a ja ruszyłem do windy. Gdy dojechałem na miejsce zobaczyłem sekretarkę. Kobieta po 30 brunetka bardzo ładna.
- Dzień dobry. Detektyw Styles chciał się ze mną widzieć. – Powiedziałam do kobiety. Spojrzała się na mnie. I Posłała uśmiech.
- Pana nazwisko ? – Zapytała. Westchnąłem.
- Tomlinson. – kobieta sprawdziła kalendarz czy cokolwiek to było.
- Pan Styles czeka na pana w gabinecie. – Pokazała na drzwi na końcu korytarza więc udałem się tam. Zapukałem jak na wychowanego człowieka przystało. Gdy dostałem pozwolenie wszedłem do środka. Detektyw wstał i podał mi rękę.
- Dzień dobry. – podaliśmy sobie ręce i na jego polecenie usiadłem na fotelu naprzeciwko mężczyzny.
- Witam pana, panie Tomlinson. Jak już pan wie kazałem panu Payne skontaktować się z panem, aby dowiedzieć się czegoś o waszym rozstaniu z Panną Hope. – Kiwnąłem głowę na znak że wszystko rozumiem.
- Więc powie mi pan jak to było z tym zerwaniem ? – Spojrzałem się jak na debila. Po cholerę mu to wiedzieć.
- No dobrze. Wróciłem z ostatniego meczu a ponieważ pierwsze co chciałem zobaczyć to mój narzeczoną pojechałem do niej. No i poszliśmy do salonu, a ona powiedziała że nie chce już być ze mną bo mnie nie widzi ponieważ cały czas wyjeżdżam na zawody. Powiedziałem jej że to nie moja wina że mam taką pracę. Ale Hope uparła. Powiedziałem że to jeszcze nie koniec i postaram się, żeby do mnie wróciła. Dzwoniłem, pisałem, ale ona nie chciała ze mną rozmawiać. Liam starał się z nią porozmawiać, dotrzeć do niej, ale chyba nie podziałało. – Starałem się udawać jak najwięcej emocji, a właściwie czułem to. Bo to nie jest sprawiedliwe. Pamiętam jak ją poznałem. Siedziała zapłakana na moście. Była okaleczona. Zakochałem się w niej odkąd ją zobaczyłem. Była piękna teraz też jest. Tak bardzo ją kocham a ona mnie zostawiła. W życiu nie zapomnę tego jak jej się oświadczyłem. Była tak cholerne szczęśliwa, a gdy ze mną zerwała połamała moje serce na kawałki. Nie wytrzymałem i popłakałem się.
- panie Tomlinson, niech pan się uspokój. Postaram się zrobić wszystko, aby odnaleźć Hope.
- Ja tak bardzo ją kocham, nie wyobrażam sobie życia bez niej. A tu ktoś mi ją zabiera. To niesprawiedliwe. – Zdenerwowałem się.
- Wiem i rozumiem to. A proszę mi powiedzieć co pan robił przez te 3 miesiące ? – No i zaczęło się przesłuchanie.
- Byłem u moich rodziców, powiedzieć im o całym zajść, ale też chciałem odpocząć. Wiem że Hope nawet nie chciałaby ze mną rozmawiać więc, na początek chciałem się z nią skontaktować. – Taka była prawda, jedyną rzeczą którą tu pominąłem to że sam ją przetrzymuję.
- Czy mógłbym dostać numer do pańskich rodziców ?- Pokiwałem głową i napisałem na kartce numer do mojej matki. – Wiem że ona o niczym nie wie, więc będzie mnie bronić.
- Czy mógłbym już iść, bo mam trening, a nie chciałbym się spóźnić. – Zapytałem pana Stylesa.
- Tak, oczywiście. Jak coś skontaktuję się z panem. – Wstał co ja też uczyniłem. Podaliśmy sobie dłonie i wyszedłem z biura. Odetchnąłem z ulgą. Wsiadłem do auta i pojechałem na trening.

20.04.2015

Rozdział 2



Wróciłem do domu, i pierwsze co zrobiłem to udałem się do kuchni i wlałem sobie picia. Cały dzień szukałem informacji na temat Hope. Z tego co się dowiedziałem jest miliarderką wraz z bratem a ich rodzice w tamtym roku zginęli w katastrofie lotniczej. Prawdą też jest to że zerwała ze swoim narzeczonym z którym była cztery lata. Chłopak miał naprawdę wielkie szczęście że miał taką śliczną narzeczoną. Jutro zadzwonię do Liama i powiem mu aby, jej były przyszedł do mnie bo muszę z nim pogadać, może coś będzie wiedział na jej temat. Szczerze mówiąc nie wiem jak zareaguje kiedy ją znajdę. Ale chcę ją znaleźć. Nie wiem czemu, ale chcę.

Hope POV:
Siedziałam w piwnicy u Kevina najlepszego przyjaciela Louisa. Byłam wściekła że mnie uprowadził. Zawsze myślałam że jest normalny, więc w życiu nie spodziewałabym się tego że zrobi coś takiego. Leżałam na łóżku no bo co innego miałam do roboty ? Jestem tu dwa dni i mam tego dosyć, nie dość że nie mam z kim porozmawiać czuje się samotna. Usłyszałam jak drzwi się otwierają, a do piwnicy schodzi nie kto inny niż Louis. Od razu kamień spadł mi z serca. Wstałam z łóżka i pobiegłam prosto w ramiona chłopaka. Brunet mocno mnie do siebie przytulił.
- Louis proszę cię zabierz mnie stąd. Kevin mnie przetrzymuje. – Powiedziałam, a raczej wychlipałam.
- Wiem, kazałem mu Cię tu przywieść. – Kiedy przetworzyłam to co chłopak mi powiedział odskoczyłam od niego jak poparzona.
- Co ? Dlaczego – No nie tego już za wiele. Jak może mi coś takiego robić. Myślałam że mnie kocha, a on każe nie uprowadzać ?
- Ponieważ jak już ci mówiłem że to jeszcze nie koniec i będziesz moja. A że nie chciał po dobroci i ignorowałaś mnie, kazałem cię uprowadzić. Może to Cię czegoś nauczy. – Uśmiechnął się.
- Jak mogłeś. Myślałam że mnie kochasz, a osoba kochająca czegoś takiego nie robi. – Wykrzyczałam.
- No właśnie Hope, ja tez myślałem że mnie kochasz, a osoba kochająca nie zrywa zaręczyn od tak. Więc myślę że jesteśmy kwita. – usiadł na łóżku. A ja chodziłam w tę i z powrotem.
- Ile zamierzasz mnie tak więzić ? – jestem załamana nie mogę w to uwierzyć. Cztery lata znajomości a właściwie pięć i najwidoczniej go nie znałam.
- Tyle ile będzie trzeba. – Wstał z łóżka i ruszył w stronę schodów.
- Czego ty ode mnie chcesz ? – Wrzasnęłam aby mnie usłyszał, najwidoczniej podziałało bo zatrzymał się w połowie i spojrzał na mnie.
- Ciebie chcę. – Powiedział i wyszedł. Nie mam pojęcia jak się wydostanę ale muszę to zrobić. Wróciłam na łóżko i położyłam się na nim. Czuje się źle. Jestem pewna że Liam i Blue już mnie szukają.  Mam tylko jedyną nadzieję że zrobią to jak najszybciej. Nie chcę tu gnić nie wiadomo jak długo. Boże w co ja się wpakowałam. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, to jest straszne. Ja już tak dalej nie chcę.


NOTKA : Kochani oto 2 rozdział. Jak myślicie uratuje ktoś Hope ? A może sama ucieknie ? Przekonacie się czytając. To opowiadanie znajdziecie również na wattpadzie DETECTIVE

19.04.2015

Rozdział 1



* 3 miesiące później *
Harry’s POV:
Siedziałem w swoim gabinecie, i wypełniałem papierkową robotę. Za dziesięć minut miałem mieć przerwę, ale chyba to nie było mi dane. Przerwał mi dźwięk telefonu w moim gabinecie.
- Tak Barbaro ? – Odezwałem się do mojej sekretarki.
- Ma pan klienta. Czy mam go wpuścić ? – Westchnąłem i zgodziłem się. Chwilę później drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszła moja sekretarka, a zaraz za nią dwoje ludzi. Chłopak wraz z dziewczyną. Wstałem i przywitałem się z nimi.
- Proszę usiąść. – Pokazałem na dwa fotele przed moim biurkiem a para zrobiła to o co poprosiłem, więc ja też usiadłem na krześle. Przyjrzałem się moim klientom dziewczyna była uroczą blondynką, ale miała zapłakane oczy, a mężczyzna był postawnej figury.
- W czym mogę państwu pomóc. – Zapytałem, a mężczyzna zabrał głos.
- Nazywam się Liam Payne, a to moja przyjaciółka Blue Madison. Przyszliśmy prosić pana o pomoc. Słyszałem że jest pan najlepszym detektywem w mieście i chcę abyś odnalazł moją ukochaną siostrzyczkę. – Był zdruzgotany, zarówno jak jego przyjaciółka. Ale gdzieś już słyszałem to nazwisko Payne, Payne. Hmm.
- Rozumiem. Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby odnaleźć pańską siostrę panie Payne. Czy może podać pan szczegóły zaginięcia ? – Wziąłem kartkę i długopis a Liam zaczął opowiadać.
- Dwa dni temu wyszedłem na konferencja, moja siostra była w domu, powiedziałem jej aby zrobiła obiad. W między czasie do Hope mojej siostry przyszła Blue,  kiedy była w domu nie zastała jej. To było trochę nie podobne, bo nie zostawił żadnej kartki że wychodzi, a wszystko, telefon, ubrania i inne potrzebne rzeczy zostały w domu. Blue zadzwoniła do mnie że moja siostra zniknęła. Więc od tamtej pory nie wróciła, a my nie możemy jej nigdzie znaleźć ona po prostu zaginęła. – Chłopak bardzo się przejmował tym całym zdarzeniem, ale wcale się nie dziwię, bo gdyby mojej siostrze coś się stało…. Kurwa nie wyobrażam sobie tego.
- Dobrze ma pan może jakieś aktualne zdjęcie siostry ? – Byłem bardzo ciekawy, jak wygląda jego siostra. Skoro jej brat był przystojny i nie, nie jestem gejem to jego siostra musi być śliczna. Chłopak wyciągnął zdjęcie i wręczył mi je.
Spojrzałem na zdjęcie. Szczerze mówiąc myślałem że jest ładna, ale nie że aż tak. Zaniemówiłem, w tą dziewczynę można patrzeć się godzinami. Kiedy tylko odzyskałem świadomość, spojrzałem na moich klientów.
- Kiedy to zdjęcie zostało zrobione ? – Powiedziałem a właściwie wymamrotałem.
- 4 dni temu kiedy wróciłem razem z moją siostrą z wakacji. – powiedział.
- Dobrze zajmę się odszukaniem twojej siostry, ale mam jeszcze jedno pytanie. – Brunet pokiwał głową na znak że rozumie.
- Czy działo się ostatnio coś dziwnego lub coś co zwróciło uwagę, ewentualnie czy jest coś co muszę wiedzieć ? – Zapytałem, bo możliwe że może mnie coś ominąć a ja słynę z perfekcji więc muszę wszystko wiedzieć.
- Jeśli to jest ważne to 3 miesiące temu moja przyjaciółka zerwała ze swoim narzeczonym Louisem Tomlinsonem. – Blondynka wybełkotała
- Koszykarzem ? – Zapytałem bo bardzo lubię koszykówkę.
- Tak. Od ich zerwania nie było go w mieście. – powiedział Payne.
- A kontaktowaliście się z nim ? – Zapytałem.
- Tak. Był w wielkim szoku, że zaginęła, a w mieście nie było bo był u rodziców, aby pozbierać się po rozstaniu, powiedział że wróci jutro dowiedzieć się więcej. – Chłopak był wystraszony, a ja nie chciałbym być w jego skórze.
- Dobrze dziękuje. Zaraz wezmę się za tą sprawę. – Pożegnałem się z moimi klientami, po czym wyszli z mojego gabinetu. Coś mi się wydaje że to będzie długie śledztwo.


NOTKA : A więc tak zapowiada się pierwszy rozdział. Mam nadzieję że przypadł wam do gustu :)

18.04.2015

Prolog



Życie z nim było przyjemne, a nawet bardzo przyjemne. Poznałam się z nim gdy miałam piętnaście lat i właśnie wtedy się wszystko zaczęło. Na samym początku byliśmy jedynie przyjaciółmi, ale w ciągu pół roku wszystko diametralnie się zmieniło. Zostaliśmy parą.  Był romantyczny, kochany, zabawny a co najważniejsze był wierny. Każdy kto by chciał powiedziałby że to szczenięca miłość, no bo piętnastolatka i siedemnastolatek, nikt nie brał tego na serio, nikt nie chciał. Ale wtedy najważniejsze był to co my chcieliśmy nie oni. Mój ojciec jest despotyczny uwielbia rządzić wszystkim i wszystkimi. Na samym początku myślał że to tylko zauroczenie, że mi przejdzie, ale tak się nie stało. Pewnie zastanawiacie się kim on jest ? A więc mój ojciec to Edward Payne biznesmen ma na świecie 15 ogromnych restauracji w tym 3 w Londynie i każda słynie za najlepszą, zaś moja matka też wielka bizneswoman tylko że o wielkim sercu do swoich dzieci, posiada sieć hoteli na całym świecie. Ma ich dokładnie 17. Więc jak się możecie domyślać ja oraz mój brat Liam pływamy w pieniądzach, dlatego mój ojciec uwielbia wszystkim rządzić, bo jak on twierdzi chce abym ja wraz z moim bratem przejęli biznes po rodzicach. Dlatego nie był zadowolony kiedy po wspaniałych trzech latach mojego związku który uważał za przelotny mój chłopak Louis oświadczył mi się. Moja mama była wniebowzięta, jak również mój brat i przyjaciele. Niestety nasze, a właściwie moje szczęście nie trwało zbyt długo. Moi rodzice zginęli w wypadku. Wracali z konferencji samolotem który się rozbił. Byłam załamana ja jak i mój najukochańszy brat byliśmy załamani, a ponieważ oboje jesteśmy pełnoletni przejęliśmy po nich wszystko jak było zapisane w testamencie. Najgorsze było to że mojego narzeczonego nie było wtedy przy mnie, ponieważ on jest koszykarzem i często nie ma go w domu, a ja szczersze mówiąc miałam już tego wszystkiego dość od 2 lat widziałam go może z pół roku. Chciałam aby ktoś w tych trudnych chwilach był przy mnie i mnie wspierał niestety na Louisa nie mogłam liczyć.  Dziś mój narzeczony wraca do domu, a przed wczoraj minął rok odkąd moi rodzice mieli wypadek. Siedziałam na kanapie kiedy usłyszałam jego ciepły głos.
- Kochanie wróciłem. – Wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku drzwi. Kiedy go zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Niestety wiedziałam że muszę to skończyć.
- Widzę. – odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka na powitanie.
- Coś ty taka nie w sosie ? Nie cieszysz się że wróciłem do domu ? – Jego uśmiech promieniał.
- Nie chodzi o to Lou. Po prostu chcę z tobą porozmawiać. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ok. więc zamieniam się w słuch. – Powiedział wchodząc do salonu gdzie weszliśmy. Usiadłam na kanapie a obok mnie, usiadł Louis.
- Louis jesteśmy ze sobą 4 lata i musisz wiedzieć że to były najwspanialsze lata w moim życiu, ale odkąd zacząłeś grać w reprezentacji UK ciągle nie ma cię w domu, a ja cierpię. Nie mogę już dłużej tego znieść i myślę że będzie lepiej dla nas obu kiedy zerwiemy zaręczyny. – Było mi przykro, ale chcę mieć chłopaka obok siebie, a nie na końcu kraju. Kocham go, ale teraz po tym jak wcale go nie widzę, nie czuje już tego co dwa lata temu.
- Ale, ale dlaczego ? Hope Kocham cię, nie możesz mnie zostawić. – Wpadł w panikę, ale ja już nie mogę.
- Ja też cię kocham, ale zrozum że to już nie to samo co kiedyś. Ciebie wcale nie ma, nie było cię wtedy kiedy najbardziej cię poturbowałam rok temu. To koniec. – Byłam bliska łez, ale przecież sama tego chciałam.
- Nie mogę uwierzyć. Przyjechałem bo chciałem ustalić z tobą ten pieprzony ślub a ty tak po prostu ze mną zrywasz ? Mieliśmy spędzić ze sobą resztę życia.
- Przykro mi. – Powiedziałam ze skruchą.
- Przykro Ci ? Pomyśl jak ja się teraz kurwa czuję. – Wrzeszczał. Spuściłam wzrok.
- Dobrze, ale pamiętaj że jeszcze będziesz moja. – Powiedział a ja oddałam mu pierścionek.
- Nie chce go, zatrzymaj sobie. – Powiedział i wyszedł z walizką trzaskając drzwiami. Zostawił mnie samą. Usiadłam na kanapie schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Spieprzyłam wszystko.

Witajcie

Kochani chciałam was poinformować o tym że postanowiłam założyć kolejnego bloga z opowiadaniem tym razem o Harrym. Miałam go nie zakładać ponieważ juz publkuje go na wattpadzie, ale nie każdy wie co to jest więc pomyślałam co mi szkodzi. Mam nadzieje że wam sie spodoba :)
Daria xx